Gdy w 2005 roku kupiłem swój pierwszy aparat, dopiero zaczynałem odkrywać, czym jest prawdziwa fotografia. Dzisiaj uważam, że miałem to szczęście, że sam mogłem określić, co chcę robić, i sam musiałem odkryć, jak mają wyglądać moje zdjęcia.
W krótkim czasie określiłem swoją ścieżkę i zacząłem fotografować modę. Połączenie ludzi, struktur materiałów oraz różnorodności samej mody idealnie pasowało do tego, co chciałem robić.
Po niezliczonych pokazach mody oraz reportażach, które wykonałem, dostałem zlecenie na fotografowanie jednego ze znanych festiwali kulinarnych w moim rodzinnym mieście. Było to coś zupełnie innego niż to, co robiłem wcześniej, i bardzo mi się to spodobało!
JAKUB WILCZEK
Zacząłem robić zdjęcia jedzenia. Początki były trudne, a wymagania tej dziedziny fotografii spowodowały całkowitą zmianę mojego sprzętu. Dzień po dniu próbowałem nowych rzeczy i pomysłów na zdjęcia kulinarne, co doprowadziło mnie do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Można powiedzieć, że jestem samoukiem, którego do tego, co potrafi, pchnęli znajomi i osoby, z którymi realizowałem różne projekty fotograficzne.
W ciągu ostatnich kilku lat obsłużyłem niezliczoną ilość restauracji na terenie całej Polski, wykonałem sesje fotograficzne do katalogów, reklam oraz dużych projektów kulinarnych. Jestem autorem zdjęć do kilku książek cukierniczych dla najlepszych specjalistów w tej dziedzinie. Jestem również trenerem w dziedzinie fotografii kulinarnej i produktowej w dwóch największych akademiach kulinarnych w Polsce.
W mojej pracy najbardziej cenię proces twórczy, który łączy jedzenie i ludzi. Choć może to brzmieć nieco skomplikowanie, praca z jedzeniem jest znacznie bardziej złożona, niż się wydaje. To nie tylko kwestia uchwycenia pięknego obrazu; to sztuka przekazywania emocji i opowieści zawartych w każdym daniu. Czasami muszę wydobyć z potrawy wszystko, co chciał przekazać szef kuchni – jego wizję, pasję i kreatywność. Innym razem moim zadaniem jest stworzenie wrażenia, że to nie tylko produkt, ale coś, czego odbiorca naprawdę potrzebuje i pragnie spróbować. To wyzwanie, które wymaga nie tylko umiejętności technicznych, ale także zrozumienia psychologii i estetyki kulinarnej. Moje zdjęcia kulinarne dzielę na dwie kategorie: te wykonane w restauracji oraz te, które robię w studiu. Obie wymagają innego podejścia i dają inne możliwości. W restauracji pracuję w „naturalnym środowisku” dania, co dodaje autentyczności i oddaje klimat miejsca. Muszę być gotowy na szybkie działanie, ponieważ potrawy szybko tracą swoją atrakcyjność. W studiu, niezależnie od tego, czy pracuję z jedzeniem czy innymi produktami, wszystko zaczyna się od pomysłu i koncepcji, które ustalam z klientem lub tworzę samodzielnie. To proces długi i wymagający, ale niezwykle satysfakcjonujący. W studiu mam pełną kontrolę nad każdym elementem – światłem, tłem, kompozycją – co pozwala mi na precyzyjne dopracowanie każdego detalu. Praca w studiu to także możliwość eksperymentowania i tworzenia bardziej zaawansowanych scen, które byłyby trudne do zrealizowania w restauracyjnym otoczeniu.
Ostatecznie największą satysfakcję przynosi moment, kiedy patrzę na finalne materiały i widzę, że udało mi się uchwycić dokładnie to, co zamierzałem.
Specjalizuję się w fotografii kulinarnej oraz produktowej… zazwyczaj. Moimi głównymi specjalizacjami są zdjęcia kulinarne oraz produktowe. W obu tych dziedzinach mam szerokie pole do kreatywnego działania i tworzenia wyjątkowych kadrów. Nie ukrywam, że dużą część mojej pracy w dziedzinie zdjęć produktowych stanowią produkty spożywcze, ale nie ograniczam się tylko do nich. Moi klienci, znając moje podejście do detali, często zlecają mi fotografowanie nietypowych przedmiotów np. ręcznie zdobionych książek klasy premium, gdzie istotne jest uchwycenie detali i odpowiednie wyeksponowanie ich.
Na moim koncie znajdują się realizacje związane z różnorodnymi kampaniami reklamowymi, książkami i innymi projektami. Choć moja specjalizacja koncentruje się głównie na jedzeniu, to nie jest to jedyna dziedzina, którą fotografuję. Z fotografią jedzenia mają związek również ludzie oraz sytuacje, w których się oni znajdują. Dlatego zajmuję się również portretowaniem i reportażem, co stanowiło początek mojej przygody z fotografią. To wspaniałe uzupełnienie mojej pracy, pozwalające na ukazanie nie tylko samego produktu, ale także historii jego powstania, przyczyn jego wyglądu oraz ogólnego pomysłu stojącego za nim, a także ludzi i ich emocji związanych z procesem twórczym. Dodatkowo, prowadzę liczne szkolenia, które mają na celu pokazanie różnic między profesjonalnymi zdjęciami a tymi, które można wykonać na co dzień za pomocą smartfona. Moje szkolenia skupiają się na stworzeniu najlepszego podejścia do obu systemów, pokazując różnice techniczne i praktyczne, które mogą być istotne dla osób chcących doskonalić swoje umiejętności fotograficzne.
Wybrałem Canon ponieważ zachwyciła mnie obsługa oraz jakość obrazu. Moja historia z aparatami Canon zaczęła się od zdjęcia, które dostała moja znajoma na urodziny. Miałem wówczas 19 lat, a moje doświadczenie z fotografią było dosłownie zerowe. Zdjęcie to wywarło na mnie ogromne wrażenie i sprawiło, że zacząłem się interesować tym, jak powstają takie fotografie. Po krótkiej rozmowie z autorem zdjęcia podjąłem decyzję o zakupie swojego pierwszego aparatu, którym był Canon 350D z podstawowym obiektywem dołączonym do zestawu. Moja miłość do zdjęć była spontaniczna i musiałem odnaleźć to, co chciałbym fotografować oraz w czym czułbym się najlepiej. Wkrótce odkryłem, że najbardziej fascynuje mnie fotografowanie ludzi, sytuacji, w jakich się znajdują, oraz emocji, które im towarzyszą. Przygoda z fotografią nie skończyła się na pierwszym aparacie, to był dopiero początek. Zacząłem eksperymentować z różnymi rodzajami obiektywów i akcesoriami, które pozwalały mi na jeszcze lepsze osiągniecie zamierzonych efektów.
Z perspektywy czasu, mogę śmiało powiedzieć, że wybór aparatu Canon był strzałem w dziesiątkę. Intuicyjny sposób obsługi tego sprzętu pasował do mnie idealnie. Od razu po uruchomieniu aparatu, większość przycisków i pokręteł była dokładnie tam, gdzie się ich spodziewałem. Najważniejsze było to, że mogłem zmieniać ustawienia w trakcie robienia zdjęć bez konieczności odrywania wzroku od fotografowanego obiektu. To zdecydowanie ułatwiało mi pracę i pozwalało na pełne skupienie na uchwyceniu odpowiedniego momentu. Kolejnym aspektem, który przekonał mnie do aparatów Canon, była jakość obrazu. Nawet z moim zerowym doświadczeniem potrafiłem dostrzec różnicę między zdjęciami wykonanymi moim Canonem a tymi, które widziałem wcześniej w rodzinnych albumach. Kolory były bardziej żywe, a głębia obrazu nadawała fotografiom nowy wymiar. Ten aparat pozwalał mi na osiągnięcie zupełnie innego poziomu fotografii, co było niezwykle satysfakcjonujące. Wybór sprzętu to oczywiście kwestia indywidualnych preferencji, ale dla mnie Canon okazał się idealnym partnerem in crime.